Naprawdę lubię pięciogodzinne chińskie dramaty

Rozmowa z Jakubem „Demem” Dębskim, jurorem 12. Offeliady.

 

Pierwszy raz jesteś jurorem na festiwalu – jak wrażenia?

Wydaje mi się, że może jestem odrobinę nadgorliwy – reaguję na filmy często bardzo żywiołowo, zwłaszcza w porównaniu z innymi jurorami, więc staram się w tym wszystkim zachować profesjonalizm. Są rzeczy, które podobają mi się bardzo, są rzeczy, których agresywnie wręcz nie znoszę na festiwalu, więc naprawdę cały przekrój emocji. I teraz najważniejsze dla mnie zadanie to właśnie takie filmy potraktować równo z innymi, no i naturalnie słuchać innych jurorów i znaleźć jakiś kompromis między naszymi wyborami.

Oceniasz przede wszystkim formę, treść czy masz jakieś inne kryteria, które są dla Ciebie najważniejsze? Czego szukasz w filmach?

Zawsze szukam jakiegoś empatyzowania z drugim człowiekiem, zwłaszcza w fabule. Jeśli ktoś jest w stanie za pomocą porządnej historii pokazać mi coś, co uznam za prawdziwe i co powie coś o człowieku, to jest właśnie moje główne kryterium. I tak ostatecznie wybór będzie t5rudny, niezależnie, jaki film wygra, to jeśli będzie zdanie uzasadnienia, to będzie ono tylko jakąś wymówką. Bo to jest coś głębszego, wynik jakiegoś kompromisu. Ciężko też powiedzieć, czy zdecydowałbym się na coś ze względu na formę czy treść, ocena to jakaś wypadkowa tego wszystkiego.

 

fot. Anna Farman

 

Czy filmy festiwalowe w Twoim odczuciu bardzo się różnią od kinowego mainstreamu?

Jest tu mainstream. Jest tu i odrobinę takich zupełnych amatorów, i odrobinę profesjonalnych, znanych aktorów, są filmy, które były już nagradzane na innych festiwalach. To jest trudne, amatorskie filmy trochę nie mają do czego startować, a jednak chciałoby się je nagrodzić. A mamy po jednej nagrodzie.

 

Czyli jesteś tym dobrym jurorem, który najchętniej rozdałby nagrody prawie wszystkim?

Bardzo dużo mi się podoba, no i przede wszystkim w wielu tych amatorskich filmach, zwłaszcza dokumentach, czuję, że one nie pochodzą z żadnego cynicznego miejsca w człowieku. To jest wszystko z autentycznym zajaraniem, z chęcią podzielenia się czymś, więc wszystkie te filmy zasługują odrobinę na nasz czas.

 

Jako youtuber pomagasz widzom odkrywać ciekawe kino. W jaki sposób szukasz filmów, które mogą być dobre, które chcesz zobaczyć, a niekoniecznie są na listach przebojów?

Na szczęście jeśli chodzi o anglojęzyczny świat, w internecie jest naprawdę mnóstwo materiałów, więc to jest pierwsze miejsce, po które sięgam. Niestety, jako że zajmuję się też i komiksami, i mnóstwem innych rzeczy, to nie jest tak, że idę na zupełnie przypadkowe filmy na festiwalach i pozwalam sobie samemu coś odkrywać. To są zazwyczaj rzeczy, które ktoś już gdzieś na świecie odkrył za mnie, ale nadal nie słyszało o tym wystarczająco wiele osób. Macie tutaj krótkometrażówki, wydaje mi się, że właściwie każda z nich jest odkryciem, bo po prostu się ich nie ogląda.

 

Co najchętniej oglądasz tak zupełnie prywatnie, dla siebie?

Oglądam filmy (śmiech). Wypadnę pewnie pretensjonalnie, ale ja autentycznie lubię to skrajnie nudne kino, takie, w którym nic się nie dzieje, te pięciogodzinne chińskie dramaty o tym, jak starsza rodzina chodzi do swoich dzieci. Oglądam, jak starsza pani myje naczynia, przez trzydzieści minut i czuję się częścią tego rytuału. Bardzo lubię pokazywanie rytuałów w kinie – to, że się zachwycasz i że czujesz czas upływający na ekranie. Tylko filmem można zrobić coś takiego.

 

Niejeden fan Twoich komiksów pomyślałby raczej, że lubisz kina akcji i te wszystkie kultowe filmy tak złe, że aż dobre.

W życiu! Na spotkaniu mówiłem, że tak naprawdę nie mam żadnej opinii na ten temat, bo mnie to nie interesuje. Prędzej sięgnę po takie rzeczy jak kanał na YouTubie, na którym ktoś przymocował kamerę do tramwaju i po prostu oglądasz trzydziestominutowy film na przykład o tym, jak tramwaj jedzie po Wiedniu. Czy to je jest świetne, że można zwiedzić Wiedeń w tempie jazdy tramwajem, nie wychodząc ze swojego domu?

 

fot. Anna Farman

 

Czy  internet ułatwia też dostęp do tych przykładowych pięciogodzinnych azjatyckich dramatów?

Niestety o filmy bardzo festiwalowe jest trudne, często nie dostają nawet jakiegoś VOD, więc trudno się nimi dzielić. A naprawdę w ogóle unikam brutalnego kina, kiedy mogę. Zdecydowanie bardziej szukam ludzkich dramatów, romantyzmu.

 

To w rzeczywistości jesteś bardzo poważnym i melancholijnym człowiekiem.

Jestem strasznym dziadem w wieku trzydziestu lat (śmiech).

 

Rozmawiała Iza Budzyńska

Fot. Anna Farman