Prawdziwa wiara w fałszywy obraz – tak można by w skrócie podsumować temat pierwszego dokumentu z tegorocznej edycji Objazdowego Festiwalu Filmowego Watch Docs w Gnieźnie, którym była afera jaka wybuchła wokół zmyślonych reportaży niemieckiego dziennikarza Claasa Relotiusa.
Chodzi oczywiście o pokaz filmu Daniela Andreasa Sagera „Prawdziwsze od prawdy”, który zorganizował gnieźnieński Klub Krytyki Politycznej we współpracy z Helsińską Fundacją Praw Człowieka, Dyskusyjnym Klubem Filmowym Offeliada i Latarnią na Wenei prowadzoną przez Stowarzyszenie Ośla Ławka. Projekcja, która odbyła się 22 sierpnia w Latarni, przyciągnęła bowiem kilkadziesiąt osób spragnionych dobrego, zaangażowanego społecznie kina.
I do takiego kina należy też ten dokument, który przybliża wspomnianą aferę wokół tekstów Relotiusa oraz stawia, nie pierwszy raz, pytanie o kondycję współczesnych mediów. Claas Relotius pojawił się „znikąd” i szybko trafił do „Der Spiegel”, czyli renomowanego, niemieckiego tygodnika, gdzie pisał najczęściej zagraniczne reportaże, które szybko zdobyły uznanie w jego kraju i nie tylko. Jak można było się dowiedzieć z filmu – potrafił w swoich materiałach zbudować odpowiednią dramaturgię, która niestety nie miała zbyt wiele wspólnego z prawdą, co wyszło na jaw dopiero po kilku latach.
Jak to się stało, że w dużym prestiżowym tygodniku, stały się możliwe fake newsy? Dlaczego weryfikatorzy informacji, których tam nie brakuje, zawiedli? Czy w innych profesjach i w życiu codziennym sprawdzamy informacje oraz jak duże mamy do nich zaufanie? To tylko niektóre pytania, jakie pojawiły się w filmie i w krótkiej, lecz treściwej dyskusji po projekcji. Okazało się bowiem, że nie ma idealnego systemu, a nasze zaufanie do drugiego człowieka wcale nie jest takie kruche. Wysnuto teorię, że na szczęście i nieszczęście jednocześnie nie jesteśmy w stanie wszystkiego kontrolować. Natomiast po ujawnionych nadużyciach oczekujemy sprawiedliwości, której niestety zabrakło w przypadku Relotiusa.