DKF: Maestro artysta i humanista

Wyjątkowe, porywające, pełne życiowego doświadczenia i dobrego humoru, uświadamiające, że można być mistrzem w swej sztuce oraz pozostać sobą, a nawet stać się w dzisiejszym świecie autorytetem. Tak można by opisać kolejne spotkanie Dyskusyjnego Klubu Filmowego Offeliada, którego bohaterem był maestro Andrzej Seweryn, zaproszony do Gniezna przy okazji dokumentalnego filmu „Jestem postacią fikcyjną”.

Odrodzony w tym roku DKF Offeliada im. Andrzeja Ciążyńskiego, po kilku pierwszych projekcjach, sięgnął po kaliber z najwyższej półki, czyli postanowił zaprosić ikonę polskiej sztuki aktorskiej – Andrzeja Seweryna. W wakacyjno-urlopowy czas, w jednym z najgorętszych miesięcy, czyli lipcu, kiedy inne wydarzenia mogą się nie udać, w amfiteatrze Centrum Kultury „Scena To Dziwna”, zgromadziło się kilkaset osób, by posłuchać Mistrza.

I choć początek spotkania, po oficjalnym powitaniu gościa i publiczności przez organizatorów, czyli Piotra Wiśniewskiego z DKF Offeliada, ale też Stowarzyszenia i Festiwalu Filmowego o tej samej nazwie oraz Joanny Łacińskiej-Stube reprezentującej Centrum Kultury eSTeDe, pokrzyżowała smutna wiadomość o śmierci innego wybitnego aktora Jerzego Stuhra – to wszyscy przekuli ten fakt na godne upamiętnienie. Najpierw z niezwykłym taktem zaczęła prowadząca rozmowę z Sewerynem, nauczycielka i filmoznawczyni Agnieszka Nowakowska, zaś całość zwieńczyło połączenie się na żywo artysty z programem „Kropka nad i” w TVN, gdzie wspomniał on zmarłego kolegę, a gnieźnianie oddali mu hołd oklaskami. Sam Andrzej Seweryn zaś przyznał, że nigdy nie pracował zawodowo z Jerzym Stuhrem, ale niemal od młodości się przyjaźnili i uczyli aktorskiego rzemiosła, a następnie podkreślił, że Stuhr był nie tylko wspaniałym aktorem, ojcem i człowiekiem, ale też osobą o jego wrażliwości.

Poza tym całą rozmowę można było podzielić na dwie części, które zgrabnie i ciekawie wytyczyła Agnieszka Nowakowska, zaczynając nie od filmu czy teatru, tylko społeczno-politycznego zaangażowania. Było więc o ustroju słusznie minionym, na który przypadło sporo lat życia Mistrza i jego wsparciu dla ówczesnej opozycji demokratycznej, protestach przeciw władzy, aresztowaniach i chodzeniu na procesy Jacka Kuronia. Mimo tego aktor nie lubi być nazywany opozycjonistą, bo były to okazjonalne działania, a sam nie lubi również „kombatanctwa”. Było też o życiowych przełomach, których Seweryn miał z kilkadziesiąt i gdzie wyróżnił 1968 rok oraz marcowe wydarzenia w Polsce, ale też samo dojrzewanie, które jego zdaniem dziś wygląda inaczej u młodych niż u jego pokolenia. – Dziś młodzi dojrzewają szybciej z konieczności, by zdobywać pieniądze, niż z własnych wyborów – zauważył.

Dalej musiał pojawić się oczywiście „wątek francuski”, jako, że bohater wieczoru ma dwa obywatelstwa i w kraju nad Sekwaną spędził wiele lat. I tutaj znów, zanim został wywołany temat prestiżowego teatru Comedie Francaise, to padło pytanie o przyspieszone wybory parlamentarne w tym kraju, w których jako obywatel zagłosował. Aktor przestrzegał przed nacjonalistyczną opcją, która mogła wygrać oraz nawiązał do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej – dał się więc poznać jako humanista.

Natomiast druga część rozmowy dotyczyła już sztuki, gdzie zagadnięty o najważniejszą rolę, wyznał, że wszystkie są ważne, nawet te codzienne, podobnie jak teatr i film, którym poświęcił podobną część życia. W końcu jednak podkreślił, że ważną kreacją był dla niego Don Juan, w którego wcielał się ponad 200 razy oraz dodał, że istotna jest też polska literatura i ogólnie kultura, która pomogła nam przetrwać czasy rozbiorów, więc warto zostawić sobie na nią „okienko”. Co więcej, było również o pracy i rozmowach z młodymi, które są dla niego zawsze ciekawe, ale też o rozmawianiu ze sobą ogólnie, by nie być zaślepionym sobą i samotnym jako człowiek czy twórca. W końcu, gdyby nie dyskusje i zaufanie, nie powstałby także film dokumentujący rok z życia aktora, czyli „Jestem postacią fikcyjną” wyreżyserowany przez Arkadiusza Bartosiaka, który wcześniej wraz z Łukaszem Klinke, zrobili wywiad-rzekę z Mistrzem. Ten ostatni zaś, zastanawiając się nad fikcyjnością i prawdziwością, ale też odpowiadając na liczne tego wieczoru pytania i rozdając autografy swym odbiorcom, już jako artysta, zaprosił wszystkich na seans.