Offowe festiwale uczą wrażliwości na film

Z Michałem Wiraszko, wokalistą zespołu Muchy, organizatorem festiwali muzycznych i jurorem głównym tegorocznej Offeliady, rozmawia Paweł Bartkowiak.

Jako dyrektor artystyczny festiwalu w Jarocinie – jak oceniasz nasz festiwal?

Ten festiwal to zupełnie inna kategoria artystyczna. Festiwal filmowy trudno przyłożyć do festiwalu muzycznego. Mogę natomiast porównać do festiwalu Solanin w Nowej Soli, na którym byłem w podobnej roli rok temu, i rzeczywiście imprezy tego typu mają swój urok. Przede wszystkim jednak uczą wrażliwości na film.

Pracowałeś nad muzyką do filmu Reakcja łańcuchowa. Jak wyglądała ta praca, czy korzystałeś z gotowego materiału, dopasowując go do scen, czy tworzyłeś konkretne utwory pod materiał wideo?

Najpierw spotkaliśmy się z reżyserem kilkukrotnie, on nam opowiadał o tym filmie, później wyjechaliśmy na dwa dni zdjęciowe, a na końcu dostawaliśmy gotowe sceny, żeby stworzyć do nich muzykę. Zajęło nam kilka sesji stworzenie muzyki ilustracyjnej, powstał też nowy utwór na tak zwaną „tyłówkę”. Była to dla mnie duża przygoda ze względu na rozmach i format tego przedsięwzięcia, choć jest to film debiutancki zapewne nie o wyśrubowanym budżecie. Możliwość pracy w Wytwórni Filmów Fabularnych i Dokumentalnych w Warszawie czy praca w studiu wielkości sali kinowej są rzeczami, które wiele uczą.

Przygotowujesz swój film dokumentalny – czy możesz nam coś o nim powiedzieć?

 

Jest to rzecz, na którą pomysł zrodził się dwa lata temu. Graliśmy z Muchami koncert przypominający ścieżkę dźwiękową do filmu Fala Łazarkiewicza w naszych interpretacjach trzydzieści lat później. Miał z tego powstać film koncertowy i trochę przypadek zrządził, że się zająłem tym filmem. Dziewczyna, która miała go robić, nie zdążyła terminie, a wypadało ten film zrobić dalej. Ponieważ nie mogłem zrobić filmu koncertowego z własnego występu, porwałem się na coś większego i postanowiłem zrobić dokument. Zajęło mi to prawie dwa lata, podczas których odnaleźliśmy bohaterów z Fali po trzydziestu latach, przejeżdżając prawie cztery tysiące kilometrów, żeby do nich dotrzeć i ich nagrać. Kluczowym było pytanie o przyszłość. Łazarkiewicz zadawał je trzydzieści lat temu, ta przyszłość nastała. Postanowiliśmy tych ludzi zapytać, czym jest przyszłość, jeszcze raz.

Jak oceniasz po tym co do tej pory widziałeś muzykę w offie? Pytam o to, ponieważ wydaje się, że często jest tak, że muzyka jest tym,co powstaje na końcu, że traktowana jest trochę jak dodatek do filmu.

Mam niestety wrażenie, że jeszcze ciut za mało uwagi się przykłada do udźwiękowienia filmów. Zauważyłem dość niefajną regułę, że gdzieś to udźwiękowienie traktowanie jest po macoszemu. Jeżeli za obrazem nie pójdzie dźwięk, nie damy się porwać całkowicie. Aczkolwiek żeby nie być tak pesymistycznym – zwróciłem uwagę na muzykę w dwóch filmach. Zrobiły na mnie wrażenie udźwiękowienie i sama faktura muzyczna Czarnoksiężnika z krainy U.S. oraz przerysowana i osadzona w konwencji muzyka w Śniegach kosmosu.

tekst: Paweł Bartkowiak
zdjęcia: Anna Farman